Wraz z początkiem nowego roku szkolnego wróciliśmy na szlaki turystyczne. Odbyły się już dwa rajdy:
- 12 września rajd na trasie Krosno – Węglówka – Odrzykoń – Prządki,
- 19 września rajd na trasie Krosno – Świdnik.
Uczniowie wyposażeni
przez troskliwe mamy we wszelkiego rodzaju okrycia przeciwdeszczowe, termosy z gorącą herbatą, plecaki pękate od słodyczy przybyli punktualnie na miejsce
zbiórki. Po krótkiej odprawie wsiedliśmy wraz z uczniami innych szkół do
autokaru. W strugach ulewnego deszczu wyjechaliśmy z Krosna. Przewodnik w
trakcie przejazdu do Barwinka przybliżył nam historię walk z niemieckim
okupantem na ziemiach, przez które przejeżdżaliśmy. W Bóbrce zatrzymaliśmy się
pod pomnikiem upamiętniającym jedną z takich walk. Wydelegowani z każdej szkoły
uczniowie uczestniczyli w uroczystym złożeniu kwiatów. Po dojechaniu do Barwinka mieliśmy
przerwę na wymianę złotówek na słowackie korony i dalej jechaliśmy już prosto
do Świdnika.
Największym zaskoczeniem po przejechaniu granicy
było to, że przestał padać deszcz. Niebo pokryte było chmurami, ale nic już nam
nie kapało na głowy. W Świdniku połączyliśmy się z turystami słowackimi, którzy
poprowadzili nas na swój szczyt Cernu Horu o wysokości ponad 650 m n. p. m.
Pierwszy etap wspinaczki był prosty – szliśmy ulicami Świdnika, przyglądając
się życiu naszych południowych sąsiadów. Za miastem asfaltowa droga nagle
przeszła w zwykłą ścieżkę, która okazała się szlakiem prowadzącym nas na sam
szczyt. Kolejne kroki wprowadziły nas na szlak wymagający od nas dużego
wysiłku. Miejscami wpadaliśmy w błoto, innym razem podziwialiśmy piękne widoki
panoramy Beskidu Dukielskiego po stronie słowackiej. W trakcie marszruty
robiliśmy krótkie przerwy, dając szansę maruderom, aby nas doścignęli. Po
takich postojach grupa z naszej szkoły raźno ruszała do przodu, robiąc po
drodze liczne zdjęcia. I wreszcie po 6 km wspinaczki, po 2 godzinach dotarliśmy
na szczyt, na którym majestatycznie wznosiła się kilkupiętrowa platforma
widokowa. Wspięli się na nią uczniowie ze zręcznością przysłowiowych kozic, szybko
jednak zostali przywołani do porządku i ściągnięci przez opiekunów i
przewodników. Na wierzchołku Cernu Horu zapaliliśmy ognisko, na którym
piekliśmy kiełbaski. Po zjedzeniu zapasów, kiedy już odpoczęliśmy, chętni uczniowie
mieli sposobność uczestniczyć w dwóch konkursach ekologiczno-przyrodniczym i turystyczno-krajoznawczym. Nasi uczniowie zajęli czołowe miejsca: I i II w
pierwszym konkursie i I m w drugim konkursie. Po rozdaniu nagród zaczął się zjazd na dół,
ślizgaliśmy się po błocie, ale humory mieliśmy wyśmienite. To nic, że jedna z
turystek słowackich zgubiła podeszwę od buta, szła dziarsko dalej, a śmiech
rozbrzmiewał jeszcze długo po tym zajściu. Doszliśmy do skansenu budownictwa ukraińsko- ruskiego
na obrzeżach Świdnika. Co to była za radość, gdy za ogrodzeniem uczestnicy
zobaczyli pasące się luzem konie z młodymi źrebiętami. Resztki kanapek znikały
w pyskach zwierząt. Trudno było odciągnąć uczniów od tego wybiegu.
Najpiękniejszą budowlą w skansenie okazała się maleńka prawosławna cerkiew,
zwiedziliśmy również młyn, dawną szkołę z „dyscypliną” na ścianie, oraz liczne
zagrody zwykłych mieszkańców. Trudno nam było rozstać się z tym miejscem,
jednak upływający czas przywoływał nas do podjęcia dalszej drogi. Na jej końcu
czekała nas również atrakcja: samoloty, liczne czołgi i armaty z II wojny
światowej były doskonałym tłem dla wykonywanych zdjęć.
I jeszcze jeden punkt programu – zakupy w Tesco, też zaliczyliśmy. Nic już nie stało na przeszkodzie, by wracać spokojnie do Krosna. W autokarze uczniowie przebierali buty, by wrócić bez kompleksów do cywilizacji. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po przejechaniu granicy znowu znaleźliśmy się w strefie deszczu. I wreszcie Krosno, do miłego zobaczenia na kolejnym szlaku turystycznym.
I jeszcze jeden punkt programu – zakupy w Tesco, też zaliczyliśmy. Nic już nie stało na przeszkodzie, by wracać spokojnie do Krosna. W autokarze uczniowie przebierali buty, by wrócić bez kompleksów do cywilizacji. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po przejechaniu granicy znowu znaleźliśmy się w strefie deszczu. I wreszcie Krosno, do miłego zobaczenia na kolejnym szlaku turystycznym.
Opiekun
SKKT Klubu „Tramp”
Maria
Soboń